Do niedawna byłem posiadaczem słuchawek Xiaomi Piston v2. Zakochałem się w nich, to fakt, a skutkiem tego była podjęta bez zastanowienia decyzja o zakupie 3. generacji „Pistonek” w dniu, kiedy pojawiły się w sprzedaży. Efektem tego jest niniejszy artykuł.
Zestaw, słuchawki – wykonanie, materiały
Pudełko, podobnie jak w v2, owinięto lekko matową, miękką folią, a całość zamknięto w misternie pozamykany, szary kartonik. Plastikowe pudełko z przezroczystym wieczkiem jest identyczne z tym z v2. Podobnie jak w poprzedniej generacji słuchawek, tak i tutaj widać wyraźnie dbałość o szczegóły. Nawet na poziomie opakowania., gdzie każdy element – kawałek folii łączący klapkę z korpusem czy naklejka z danymi technicznymi na spodzie zostały równiutko przycięte i naklejone z dokładnością co do 1 milimetra.
Wewnątrz odnajdziemy słuchawki zawinięte na gumowej poduszeczce, zaś pod spodem zestaw zapasowych nakładek silikonowych w trzech rozmiarach – S, M, L. Po raz kolejny można rzec, że stało się właścicielem „słuchawek czekoladą pachnących”. Guma z której wykonano poduszkę, faktycznie jest perfumowana i zapach przypomina czekoladę mleczną. Nieco zaskakuje brak w zestawie spinki, którą w poprzedniej wersji można było przypiąć kabelek do ubrania, jednak tu nie jest ona potrzebna. Dlaczego, wyjaśnię za chwil kilka.
Podobnie jak wersja 2., tak i Pistonki 3. generacji pokazują, że oto staliśmy się posiadaczami produktu klasy premium. To, jak zostały zapakowanie w poduszkę, to jak misternie owinięto przewód w specjalnym wcięciu poduszki świadczy o dbałości.
Jakość wykonania Pistonek v3 nie odbiega od tej, z jaką miałem do czynienia w przypadku 2. generacji. Jeśli wziąć pod uwagę cenę, wynoszącą nieco ponad 116 PLN z przesyłką pobraniową, można śmiało powiedzieć że jakość jest nieadekwatna do ceny. W pozytywnym znaczeniu jakości rzecz jasna.
Fakt, w czarnej wersji słuchawki nie robią tak piorunującego wrażenia jak w złoto-brązowej z 2. Generacji „Pistonek” Niemniej jakość wykonania pozostała na niezmienionym poziomie.
Choć v3 zostały wykonane z aluminium i tworzyw w kolorze czarnym, to sposób wykończenia zmienił się niewiele. Wszystkie elementy aluminiowe otrzymały charakterystyczną, prążkowaną strukturę. Są one w dotyku wyczuwalne w postaci miłej opuszkom chropowatości… Nie, raczej delikatnej, przyjemnej w dotyku szorstkości. Tworzywa z kolei to półmatowy plastik.
Pozłacany wtyk jack 3,5 mm osadzono w metalowym korpusie. Potrójna izolacja oznacza, że oprócz dwóch kanałów – prawego i lewego, słuchawki umożliwiają sterowanie odtwarzaczem. Z wtyku wyprowadzono przewód, podobnie jak w poprzedniej wersji opatrzony oplotem z kevlaru. Dodatkowo, miejsce łączenia z wtykiem zabezpieczono wykonaną z twardej gumy tulejką. Zapobiega ona przełamaniu przewodu. Nieco powyżej, tradycyjnie już dla „Pistonek”, znalazła się przywieszka z logo producenta.
Identyczna tulejka zabezpieczająca znalazła się na wejściu przewodu do łącznika, rozdzielającego poszczególne doki. Sam łącznik to również aluminium z wykończeniem w postaci delikatnych przetoczeń.
W tym miejscu widać zasadniczą różnicę konstrukcyjną w stosunku do 2. generacji. Pilot sterujący został przeniesiony z łącznika na przewód prawej słuchawki. Umiejscowiono go mniej – więcej w połowie długości kabelka, co moim zdaniem jest korzystniejszym rozwiązaniem. Nie musimy szukać pilota gdzieś na całej długości. Wystarczy sięgnąć nieco poniżej prawego ucha aby odnaleźć sterownik.
Pilot, który również wykonano w postaci tulei z aluminium, a który również otrzymał od dołu gumową tulejkę zabezpieczającą, zaopatrzono w nieco zmodyfikowane pod względem kształtu, choć nie mniej ergonomiczne przyciski: następny (głośniej), start/pauza (odbierz/zakończ połączenie) i poprzedni (ciszej). Na przeciwległym boku odnajdziemy otwór, a pod nim mikrofon rozmów. Jego czułość jest niestety niższa niż w poprzednim modelu. W trakcie połączenia, zwłaszcza w terenie, trzeba go zbliżyć do ust, aby być wyraźnie słyszanym przez rozmówcę.
Niestety, co pozostaje w dalszym ciągu jedną z największych wad słuchawek Xiaomi Pistons, nie wyeliminowano efektu mikrofonowego, czyli słyszalnego w dokach szmeru podczas dotykania kabelka czy przesuwania po nim palcami. Nie jest może on jakoś bardzo drażniący, jednak występuje, a fakt ten wymaga odnotowania.
Jakości doków również nie można wiele zarzucić. Zdecydowanie inny kształt, w porównaniu do typowych walców z wersji drugiej. Wyprofilowano nie tylko same korpusy, ale i lejki z osadzonymi na nich silikonowymi gumkami. Korpusy posiadają wyraźne oznaczenie kanałów, choć to akurat wydaje się zbędne, skoro wiadomo, że na kabelku prawego doku jest pilot. Poza tym, lejki zostały tak wyprofilowane, że nie sposób umieścić je w niewłaściwym uchu. Lejki, z głośniczkami są ponownie dość sporej średnicy, zabezpieczone siateczką i oczywiście gumkami. Warto tu dodać, że zmienił się rodzaj gumy w porównaniu do v2. Ta tutaj jest bardziej miękka i bardziej plastyczna. In plus można z powodzeniem zaliczyć sam sposób wyprofilowania doków. W Pistonkach 2. generacji trzeba było je dokładnie umieścić w otworach usznych, wciskając je w głąb tak, aby wydobyć pełnię dźwięku, głównie najniższych rejestrów. Tu po prostu wkładajmy je do uszu. I tyle. Niestety taki sposób aplikacji niesie ze sobą nieco gorszą separację przed otoczeniem, bo w terenie lub gwarnym pomieszczeniu będą do nas docierały dźwięki nas otaczające. I to w stopniu większym niż w drugiej wersji „Pistonek”.
Zdecydowaną zaletą natomiast takiego wyprofilowania jest ergonomia. Przy v2, które trzeba było wciskać do uszu, po kilku godzinach zaczynały one uwierać. Tutaj wyprofilowanie sprawia, że nawet po wielogodzinnych odsłuchach nie czujemy dyskomfortu. Duuuuży plus.
Testy odsłuchowe
Słuchawki oczywiście przetestowałem na telefonie, jako że to on umila mi drogę do i z pracy. Recenzja powstała dopiero po dwóch tygodniach codziennego użytkowania słuchawek po to, aby przetworniki choć w niewielkim stopniu się wygrzały (normalnie trwa to nawet kilka miesięcy, w zależności od częstotliwości używania). Za bazę posłużył smartfon Xiaomi Mi3, zaś wszystkie utwory to pliki .flac. Lista odsłuchanych utworów przedstawia się następująco:
- Mike Oldfield – Tubular Bells II – The Bell;
- Steve Straus – Just like love – Just like love, Angels, Youngstown;
- The Spirit Of Gambo – Martin Minoit Son Portion Au Marche;
- Lindsey Sterling – Lindsey Sterling -Crystalize;
- Blue System – Body heat – Under my skin;
- Collegium Vocale – Fine knacks for ladies – If my complains
Jako, że zaskoczeniem była dla mnie powalająca jakość dźwięku w Piston v2, tutaj nie było aż takich “Wow”. Choć.. Czystość dźwięku. Jest nieco mniej sterylnie, chirurgicznie w porównaniu do poprzedniego modelu, ale cała scena jakby ożyła.
Basy są teraz może nie bardziej słyszalne i nie liczcie na zalewające nas fale dźwięków niskich rejestrów. Zresztą subiektywnie nie poszukuję takich brzmień. Bas jest dalej wyrazisty, ale teraz bardziej dynamiczny, sprężysty i punktowy. I jest go mimo wszystko, bez wciskania doków w kanały, znacznie więcej niż w v2.
Scena bardzo dobrze wyrażona, bardzo dużo szczegółów i zdecydowanie bardziej jasna i… radosna w porównaniu do v2. Zaskakująco spójny dźwięk w zestawieniu instrumentów akustycznych, basu i wokali, dla każdego z tych instrumentów wyraźna separacja z umiejscowieniem w scenie. Słuchawki dalej świetnie prezentują wokale, zaś ich szczegółowość, nawet w zestawieniu z innymi instrumentami jest po prostu na najwyższym poziomie. W stosunku do v2 scena zmieniła się z nieco ciężkiej, mrocznej w jasną i nieco bardziej szeroką, jednak w dalszym ciągu spójną.
W v3 pojawiły się wyraziste wysokie tony, choć na pewno nie będziecie narzekać na ich krzykliwość czy przesyt. Delikatnie szeleszczące, ale w granicach mojej, pewnie subiektywnej normy. Nie kąsają uszu a jedynie w interesujący sposób uzupełniają całość gamy dźwięków, w wyrównany sposób komponując się z pozostałymi zakresami tonów.
Całość dźwięku jest zdecydowanie mniej stonowana w porównaniu do v2, choć nieco bardziej szczegółowa i dynamiczna. Co zasługuje na szczególny podziw to niesamowita wręcz jakość czy raczej czystość dźwięku. Na minus jednak zaliczam wyraźnie niższą głośność słuchawek. W v2 wystarczyło ~75% siły dźwięku, tu nierzadko potencjometr musiałem ustawiać na 100%.
Natomiast naturalność poszczególnych dźwięków jest wręcz karygodna Takich rzeczy powinni zabraniać
Xiaomi Pistons v3 (1more Design)
+ świetna jakość materiałów wykorzystanych w konstrukcji;
+ bardzo wysoka jakość wykonania, spasowania elementów;
+ wyprofilowanie doków – wzorcowa ergonomia;
+ świetna jakość dźwięku – bardzo bliskie ideały wyważenie poszczególnych pasm, sceny;
+ w stosunku do jakości i poziomu oferowanego dźwięku – cena, cena i jeszcze raz cena!;
+ pilot przeniesiony na przewód prawego doka;
– nie wyeliminowano efektu mikrofonowego;
– niska czułość mikrofonu;
– gorsza w stosunku do v2 separacja od otoczenia;