O MIUI pierwszy raz usłyszałem jakoś 5 lat temu. W sierpniu 2011 roku zainstalowałem moje pierwsze MIUI v3 na Nexusie One. Hasło „MIUI, Redefining Android!” nigdy nie było tak dosłowne. To były czasy paskudnego Froyo i ponurego Gingerbreada. MIUI wnosiło nową jakość (i biały kolor w menu).
UWAGA: Tekst zawiera lokowanie produktu! W tekście użyto porównań do innych telefonów.
Warto wspomnieć, że Xiaomi raczkowało. W swoim portfolio mieli jeden telefon, a ich głównym zajęciem było wydawanie ROMów MIUI na inne urządzenia. Szczęściem miałem odpowiedni telefon do instalacji tego systemu. To były czasy, gdy na stronie MIUI Polska pobierało się osobny plik z ROMem i osobny plik z tłumaczeniem. Forum było umieszczone gościnnie na innym forum o androidzie. Dopiero w 2013 r. MIUI Polska poszło „na swoje”.
Świat poszedł do przodui do przodu poszło Xiaomi. Firma wypuściła kilka modeli i zaprzestała wypuszczać ROMy dla innych telefonów. Chcesz MIUI? Kup nas! I choć lubiłem ten system tak bardzo, że korzystałem na portach chińskiego systemu na Motoroli Razr (T910), Nexusach i OnePlus One, to na zakup telefonu Xiaomi zdecydowałem się dopiero teraz.
Wybór nie był wcale prosty. Chyba przez jakieś dwa tygodnie wałkowałem wszystkie tematy o zakupach na forum MIUI Polska. Decydowałem się i rozmyślałem. I znów czytałem, oglądałem testy… W końcu, jak się zdecydowałem, telefonów nie było w sklepiKoniec końców, wybór padł na Mi4s.
No ale dość wspomnień. O wyborze zdecydowało kilka aspektów: to nowy model (2016), jest dobrze wykonany (aluminiowa ramka i szkło) i ma całkiem dobre parametry. Spokojnie posłuży przez kolejne miesiące. W przeciwieństwie do LG G4, którego miałem wcześniej, nie muszę się obawiać o brak aktualizacji. Xiaomi jak mało która firma dba o swoje telefony.
W końcu dotarł do mnie telefon. Xiaomi Mi4s. W kolorze czarnym. W sumie nigdy nie miałem telefonu w innym kolorze. Pierwsze wrażenie? Piękny. Chłód aluminiowej ramki i szkła. Szkło jest z przodu i z tyłu telefonu. Może to u niektórych rodzić obawy o wytrzymałość telefonu. Ja uważam, że szkło dodaje elegancji. Poza tym, mam doświadczenie ze szklanymi telefonami. Wcześniej miałem Nexusa 4. Niestety, zastosowanie tych dwóch materiałów ma poważną wadę: Mi4s jest niesamowicie śliski. O ile suchą dłonią w normalnych warunkach da się to znieść, o tyle podczas upałów, gdy częściej się pocimy, może być problem. Esteci będą także narzekać na palcowanie tego szkła.
Mi4s. Oględziny.
W trakcie oględzin ujawniono, że przód telefonu to tafla szkła. Xiaomi konsekwentnie unika stosowania klawiszy ekranowych, znanych od czasów Galaxy Nexusa. Wszystkie telefony Xiaomi mają „fizyczne” przyciski pod ekranem. Tak samo jest w Mi4s. Jak na dzisiejsze standardy, telefon ma dość grube ramki wokół ekranu. Jednym przeszkadza, mnie nie.
Prawy bok, to przyciski głośności i on/off. Wystają one na jakiś milimetr i są bardzo czułe. W sensie nie, że się chcą przytulać, ale mają mały skok. Zwłaszcza przycisk power, który w dodatku znajduje się w mocno newralgicznym miejscu, idealnie „pod kciukiem”. Delikatne muśnięcie i wygaszamy ekran.
Góra urządzenia zawiera wejście jack 3,5 mm i port podczerwieni. Stara IrDA nie służy oczywiście transmisji danych (9600 b/s), ale jako pilot. Na górnym boku jest także mikrofon.
Na lewym boku jest tacka na karty SIM. Mi4s daje możliwość wyboru: albo dwie karty SIM w formacie micro, albo jedna karta SIM i karta pamięci.
Dół urządzenia to majstersztyk. Na środku port USB-C. Nowe wejście powoli zadomawia się w telefonach. Dzięki niemu nie trzeba będzie się zastanawiać, którą stroną włożyć starą końcówkę ładowarki w formacie microUSB. Powoli trzeba się przyzwyczajać i zmieniać okablowanie. Gniazdo ładowania jest umieszczone pomiędzy dwoma głośnikami. Ale czy na pewno? Skądże. Głośnik jest jeden. Po prawej stronie. Lewe otworki sugerujące obecność głośnika to zwykła atrapa. Niemniej, bardzo efektowna.
Tył Mi4s to także szkło. Rzekomo jakieś „zjonizowane odporne na zarysowania”, cokolwiek by to nie znaczyło. Takie informacje znajdują się na stronie producenta (tłumaczyłem z chińskiego na angielski, zatem może coś mi źle wyszło). Trudno potwierdzić, nie zamierzam przeprowadzać crashtestów. Nie ma słowa o Gorilla Glass, zatem nie spodziewałbym się szczególnej odporności. Zwłaszcza, że telefon kładziemy na plecach, co zwiększa ryzyko zarysowań. W lewym górnym rogu jest dwutonowa dioda doświetlająca i aparat. Na środku, mniej więcej na 4/5 wysokości jest ulokowany czytnik linii papilarnych. Lokalizacja dyskusyjna. Część osób powie, że to odpowiednie miejsce. Ale część osób stwierdzi, że czytnik powinien być na frontowym panelu. Mnie bardziej odpowiada takie rozwiązanie z tyłu. Czytnik z przodu powoduje konieczność dodania klawisza fizycznego, co z kolei mocno upodabnia do Samsunga. To także kwestia gustu, ale mi się nie podoba. Nie mam porównania z innymi czytnikami, więc nie wiem, czy szybko, czy wolno. Trwa to ułamek sekundy. Na filmikach z takim OP3 wydawało mi się, że jest szybciej.
Na 1/5 wysokości umieszczone jest logo MI. Szkoda, że nie wyżej. Rozmawiając zasłaniam je, a wolałbym, żeby okoliczni widzieli, jaki mam telefon. Wiem, wiem, trąci fanbojstwem i szpanerstwem.
Zestaw jaki otrzymałem, to klasyka. Telefon, modułowa ładowarka + kabel USB i bolec do otwierania tacki na kartę SIM. Sam kabel jest dość długi, dłuższy niż w OnePlus One. Zdecydowanie zasługuje na pochwałę. Jest też garść chińskich papierków. Nie uświadczymy słuchawek, ale producenci zdążyli już nas do tego przyzwyczaić. W pakiecie dostałem jeszcze folię na ekran (zbyt długą i wąską – podejrzewam, że od Mi4), silikonowy pokrowiec i oczywiście przejściówkę na ładowarkę. Ale to już gratisy od sprzedającego.
Autopsja. Wnętrze Mi4s.
Pierwsze co zrobiłem po wyjęciu z pudełka, to oczywiście odblokowanie bootloadera i wgranie MIUI Polska. Jako że o zgodę do Xiaomi wystąpiłem wcześniej, po otrzymaniu telefonu mogłem od razu przystąpić do zabawy z softem. Na szczęście wszystko poszło bezboleśnie i oficjalnym sposobem odblokowałem Mi4s. W telefonie zagościł język polski.
Sam telefon ma przyzwoite parametry.
- Procesor: 64-bitowy Qualcomm 808, 6-rdzeniowy wraz z grafiką Adreno 418. 4 rdzenie (Cortex A53) są taktowane 1,4 GHz, a dwa pozostałe (Cortex A57) 1,8 GHz. Jest to zatem taka sama jednostka, którą znajdziemy w LG G4.
- 3 GB pamięci RAM i 64 GB ROM. Choć widziałem w którymś chińskim sklepie wersję 2/16. Gdyby jednak komuś było mało, zawsze może dołożyć kartę pamięci o maksymalnej pojemności 128 GB.
- Bateria to przyjemne 3260 mAh. Oczywiście Mi4s jest wyposażony w QuickCharge 2.0.
- Aparat ma matrycę 13 mpx. Takie minimum socjalne w dzisiejszych czasach. Aparat jest produkcji Sony – IMX258. Ale jest także Samsung CS3K3. Aparat ma ogniskową f/2.0. Niestety, nie ma optycznej stabilizacji obrazu. Przednia kamera ma 5 mpx. Nagrywanie filmów w Full HD.
- Ekran IPS, 5 cali o rozdzielczości 1080 x 1920 pixeli, co daje zagęszczenie na poziomie 441. Czytnik linii papilarnych.
- Dwie karty SIM
- GPS oraz GLONASS
- Obsługiwane pasma GSM: 850, 900, 1800, 1900
- Obsługiwane pasma UMTS: 850, 1900, 2100
- Obsługiwane pasma LTE: FDD 1800, 2100, 2600 oraz TDD: 1900, 2300, 2500
- Bluetooth 4.1
- Waga 133 gramy przy wymiarach 139,26 x 70,76 x 7,80 mm
- Dostępny w kolorze czarnym, białym, złotym i różowym.
Ogólnie nie jest źle. Parametry ma całkiem dobre, miejscami lepsze niż mój poprzedni LG G4. Na uwagę zasługuje zwłaszcza wykonanie.
Dowód rzeczowy nr 1. Ekran.
Jak wspomniałem, ekran jest 5-calowy i jest wykonany w technologii IPS i ma rozdzielczość 1080 x 1920 pikseli. Uważam, że to chyba najlepsza rozdzielczość dla ekranu, która niepotrzebnie nie zabija baterii, a gwarantuje przyzwoitą ostrość obrazu. Xiaomi w Mi4s montuje dwa różne typu wyświetlaczy: Sharp lub AUO. Mój ma akurat ekran Sharpa. Obraz jest bardzo czytelny, aczkolwiek wydaje mi się, ze miejscami nieco przejaskrawiony. Kolory są ciepłe. Cały ekran przedstawia kolory zdecydowanie cieplejsze, niż mój OnePlus One. Ale można to zmienić w ustawieniach. Do wyboru jest tryb ciepły, naturalny i zimny. W słońcu ekran automagicznie zwiększa kontrast i podświetlenie. Oczywiście czerń nie będzie taka jak w ekranach amoledowych.
Dodam tylko, że w Mi4s ekran jest inny, niż w Mi4c, choć to także Sharp. Nieco ciemniejszy. Na forum jeden z użytkowników potwierdził moje obserwacje.
Ekran oczywiście jest wyposażony w funkcję wybudzania poprzez podwójne tapnięcie, ale zabrakło już miejsca dla obsługi gestami.
Modus operandi. Działanie systemu.
Procesor, choć nie najnowszy, jest jednostką sprawdzoną. Nie przegrzewa się, a jego wydajność stoi na przyzwoitym poziomie. Taki sam jest w LG G4. W połączeniu z 3 GB RAM nie musimy się martwić, że coś się będzie zacinać. Ale fani cyferek będą zawiedzeni, bo w Antutu wyniki są mocno średnie. Mi4s osiąga jakieś 47000 punktów. Jeśli komuś potrzebny lepszy wynik do pochwalenia się na forum i uzyskania większego szacunku, to zdecydowanie powinien zaopatrzyć się w inny telefon. Inny, nie znaczy lepszy, bo jeszcze się na Mi4s nie zawiodłem. I oby tak pozostało.
Multitasking działa nieźle, choć MIUI ma tendencje do ubijania aplikacji w tle. Można oczywiście to wyłączyć. Xiaomi tłumaczy to chęcią zaoszczędzenia baterii. Trzeba o tym pamiętać przed rozpoczęciem pracy. Żeby nie ubiło jakiegoś niezapisanego pliku excela, nad którym się ktoś męczył cały dzień.
Dowód rzeczowy nr 2. System MIUI.
O systemie MIUI 8 można spokojnie napisać osobny artykuł i to niejeden. Jeden już powstał i jest na forum. Ale że ja nie będę pisać innych artykułów, pomęczę was nieco opisem i swoimi zachwytami nad rzeczami, które zapewne znacie od dawna. Bo, proszę państwa, ja jestem bardzo zadowolony z MIUI. System jest spójny i przemyślany. Nie ma miejsca na przypadkowość. Menu jest ładnie posegregowane. Każdy element jest dopracowany wizualnie.
Ale to nie wszystko. W MIUI jest zaszyta masa funkcji, których próżno szukać u konkurencji (a na pewno nie szukajcie ich w LG G4). Takim czymś jest chociażby wbudowany tryb FTP. Nie muszę instalować dodatkowych aplikacji, żeby przesłać coś z telefonu na komputer.
To czytnik kodów QR wbudowany w przeglądarkę. Kod QR odszyfrujemy także za pomocą aparatu. Na ekranie pojawi się mały komunikat o możliwości odczytania zaszyfrowanej w kodzie wiadomości.
Niestety, sporo jest funkcji w MIU, które pokazują pazur dopiero w kontakcie z innym telefonem Xiaomi. Tak jest w przypadku funkcji MiDrop. To usługa, za pomocą której w błyskawiczny sposób prześlemy pliki między dwoma telefonami Xiaomi poprzez wifi. Coś jak aplikacja SHAREit. Minusem jest na pewno, że usługa MiDrop działa tylko na telefonach Xiaomi, ale na szczęście moja dziewczyna także ma telefon chińskiego producenta. Zdjęcia przesyłają się błyskawicznie.
W MIUI słynny jest sklep z motywami. System Xiaomi obsługuje zmianę motywów od początku istnienia (a na pewno od wersji v3, którą miałem). A w zwykłym androidzie? Tylko Cyanogen wprowadził podobną funkcjonalność, ale dopiero dwa lata temu. Inni producenci nieśmiało także próbują zastosować taką funkcję, ale w LG G4 sprowadza się to do zmiany tapety i ikon. Bardzo słabo… A w MIUI zmienimy ekran blokady, czcionkę, pasek notyfikacji, dialer… I dużo więcej. I tak od kilku lat.
Ciekawa jest także funkcja kryjąca się pod nazwą Panel sterowania. Za jej pomocą wyczyścimy zbędne pliki-śmieci, które podpowie system (przeważnie jakieś cache). Można sprawdzić, ile danych zostało nam do wykorzystania w miesiącu, a także wprowadzić numery na czarną listę (polecam). W panelu podejrzymy, jak sprawuje się bateria. Jaką ma temperaturę i ile pozostało godzin do użycia. Można także wyłączyć programy, które drenują baterię.
Najciekawsza jest jednak zakładka Uprawnienia. Możemy za jej pomocą dodać aplikacje do autostartu (które będą się uruchamiać wraz z systemem). Przede wszystkim, możemy jednak nadawać uprawnienia poszczególnym aplikacjom. Czy będą mogły wysyłać SMSy, czy będą mogły nagrywać dźwięk… Słowem raj dla schizofreników-amatorów z manią prześladowczą. No dobra, sam ograniczam niektóre aplikacje ;)
No i najważniejsze. Konto Xiaomi. Konto Xiaomi jest tym dla telefonu z MIUI, czym Mekka dla muzułmanów, czy Kentucky dla kurczaków. Tworząc konto otrzymujemy unikalny numer ID. Coś jak konto w Google. Wraz z utworzeniem konta otrzymujemy dostęp do całego pakietu usług, jak chociażby odnalezienie telefonu, jeśli zdarzy się go zgubić (albo po prostu umożliwienie obserwowania nas przez chiński wywiad – mały smaczek dla prześladowczych maniaków). Otrzymujemy także 5 GB w chmurze Xiaomi na zdjęcia, kontakty, backup danych etc. Chmura jest bardzo wygodna i praktyczna. Nie ma obaw, że nasze dane zginą po nagłym i niespodziewanym samozapłonie naszego telefonu.
To tylko wierzchołek góry lodowej. System ma dużo więcej ficzerów i jest bardziej przyjazny użytkownikowi. Wspomniałem o najważniejszych, rzekłbym sztandarowych. W zasadzie każda jedna funkcja mogłaby być materiałem na odrębny artykuł, okraszony screenami, a może nawet filmikiem z działania.
Dowód rzeczowy nr 3. Aparat i muzyka
No tu dość tego cukrowania. Tutaj ukłony w stronę LG G4. Aparat to najsłabsza strona telefonu. O ile zdjęcia w pełnym świetle wychodzą przyzwoicie, to zdjęcia nocne już zdecydowanie gorzej. Winą za to należy obarczyć obiektyw. Obrzydliwie przeciętna przysłona f/2.0 jest już dość archaiczna. Nowe modele posiadają już lepsze obiektywy, zdecydowanie jaśniejsze. Ale co dziwne, nawet Mi5 ma taką przysłonę. Na domiar złego, aparat w Mi4s nie ma stabilizacji obrazu. Osoby po ciężkiej nocy raczej nie będą mogły cieszyć się robieniem zdjęć bez obecności statywu. Po prostu wszystko będzie rozmazane. Moduł aparatu to popularny Sony IMX258. Jednostka solidna, ale miejscami gorsza, niż stary IMX214 (znany chociażby z Mi4, albo OnePlus One). Jestem totalnym amatorem, ale lubię się pobawić w zdjęcia. Dla mnie największą wadą i rozczarowaniem jest brak wsparcia dla długiego czasu naświetlania. To ten tryb, który rozmazuje światło. W Mi4s można ustawić maksymalny czas naświetlania na żałosne i politowania godne… pół sekundy. Tym sposobem można zapomnieć o zdjęciach gwiazd. Po prostu ich światło nie zdoła wpaść przez obiektyw, nawet po ustawieniu dużej wartości ISO.
Poniżej kilka przykładowych zdjęć z Mi4s. Więcej znajduje się pod tym linkiem.
Uczciwie przyznam, że nie bawię się w nagrywanie filmów. Wiem natomiast, że Mi4s nie nagrywa filmów w 4k. Prawdę powiedziawszy, to nagrywanie w 4k to nieco chwyt marketingowy, bo w OnePlus One można nagrać 10 minut, a w LG G4 jedynie 5 minut, bo dłuższy czas grozi przegrzaniem procesora. Najdłuższy film, jaki nagrywałem Mi4s wyniósł jakieś 32 minuty. Był to wschód słońca w time lapse. Oczywiście na statywie.
Ale w Mi4s znajdzie się także miejsce dla slow motion, czyli nagrywanie w zwolnionym tempie.
Tak prawdę powiedziawszy, to obie funkcje są totalnie zbędne. Filmy i tak przerabiałem w programie na komputerze. Tym bardziej, że nagrywanie takiego slow motion powoduje konieczność zmniejszenia rozmiaru do 720p. Piksele widać nawet na ekranie telefonu, a co dopiero na telewizorze.
Najwidoczniej w Chinach aparat jest na samym końcu priorytetów w telefonie. Szkoda, ale jeśli firma będzie chciała wejść na rynki amerykański i europejski, musi popracować nad tym elementem. No bo jak tak słabe zdjęcia wrzucać na Insta, czy Snapa?
Jeśli chodzi o dźwięk. No, audiofilem nie jestem. Mam tanie słuchawki Philipsa z Euro RTV AGD za 35 zł w promocji (z których nie jestem zadowolony). Ale w sumie od kiedy porzuciłem komunikację miejską na rzecz samochodu, słuchawek używam rzadko, więc nie widzę sensu w inwestowanie w lepsze. Ale do rzeczy. Jak wspomniałem, Mi4s ma, wbrew pozorom, tylko jeden głośnik zewnętrzny. Gra głośno i przyjemnie. Na słuchawkach jest ok. Po prostu. Minimum socjalne. Na pewno jest głośniejszy niż LG G4 i OnePlus One. Myślę, że na legendarnych Creative’ach EP630, bas rozsadzałby bębenki (i nerki).
Eksperyment procesowy. Bateria.
Na pochwałę zasługuje bateria. Ogniwo w Mi4s ma pojemność 3260 mAh. Wystarcza to na jakieś 4 godziny SOTu (czas pracy wyświetlacza) z mocnym obciążeniem (internet, jakaś godzina rozmów przez słuchawkę BT, cały czas aktywny MiBand, włączone dane/wifi). Bateria wystarcza od rana do późnego wieczora, a i tak zostaje zapas. Najlepszy wynik, jaki udało mi się osiągnąć, to było 7 godzin SOTu (włączone wifi, przeglądanie internetu, czytanie książek). Mi4s jest wyposażony w szybkie ładowanie w wersji 2 i taką ładowarkę ma w zestawie. Bateria działa zdecydowanie lepiej, niż w LG G4 (ależ cisnę po tym telefonie). Tam 3,5 godziny SOTu były czymś nieziemskim, a baterię trzeba było ładować już po południu.
Ślady traseologiczne. GPS.
Z reguły pomijam opisywanie GPS, bo w zasadzie w dotychczasowych urządzeniach działało to bez zarzutu. Ale czytając liczbę komentarzy na forum, chciałem przetestować GPS na swoim telefonie.
Na ustawieniach wysokiej dokładności (włączony GPS, transmisja danych i wifi) ustalanie pozycji zajmuje maksymalnie 3 sekundy. Tak przynajmniej było w pogodny dzień, na wersji systemu 6.8.18.
Pierwszy test na domyślnych ustawieniach wykonałem przy użyciu aplikacji Endomondo. Chciałem zapisać ślad GPS nałożony na mapę Google. Włączyłem wszystko, odłożyłem telefon, ekran wygasił się. Na postoju spotkała mnie niemiła niespodzianka. Komunikat jak na screenie. Trasa także biegła na przełaj, nie po drodze. Kolorem czerwonym na mapie zaznaczyłem prawidłową trasę. Niebieskie bardzo słabo… Dopiero na forum dowiedziałem się, że do poprawnego działania należy dodać stosowne aplikacje do wyjątków w panelu sterowania. Po tym zabiegu telefon działał już prawidłowo. Warto to zapamiętać, niż później wypłakiwać żale na forum.
Motywy. Podejście Xiaomi do swoich telefonów
Xiaomi jak mało która firma dba o swoje telefony. Aktualizacje są wydawane nawet na stare flagowce, pokroju Mi2s. Złośliwi mówią, że zmienia się kolor ikon, ale w samym wnętrzu także zachodzą zmiany (aczkolwiek niewidoczne). Można z dużą dozą pewności założyć, że Mi4s będzie jeszcze długo wspierany przez Xiaomi. I oby jak najdłużej przez MIUI Polska ;) Poza tym, jest jeszcze jeden istotny aspekt. Cała społeczność Xiaomi. Aktywność działu promocji jest imponująca. Co chwila jakieś filmiki promocyjne na G+ (nie śledzę Facebooka i Twittera), ciekawostki, żarty, konkursy… A to jakiś ranking motywów (dostępnych dla wszystkich, a nie dla wybranych, jak u LG), a to jakaś tapeta. Małe rzeczy, może niekoniecznie praktyczne, ale dużo bardziej mi się podobają, niż podejście typu: “kupiłeś nasz flagowiec? Świetnie, skoro już mamy twoją kasę, to radź sobie sam”.
Xiaomi prowadzi także pokaźną akcję testowania najnowszych wydań swoich ROMów na dobrowolnej grupie testerów. Ale mimo to i tak pojawiają się głosy, że raportowane bugi mogą pozostać długi czas bez odpowiedzi. No ale przy takiej fragmentacji swoich własnych telefonów może się to wydać w jakiś sposób usprawiedliwione.
Akt oskarżenia. Podsumowanie Mi4s.
Jest dobrze. Telefon, choć nie jest pozbawiony wad, sprawuje się bardzo dobrze w codziennym użytkowaniu. Jakoś wykonania na najwyższym poziomie, świetna jakość rozmów, system MIUI sprawiają, że można będzie się jeszcze długo cieszyć tym urządzeniem. Szkło i metal dają wrażenie, jak to określają na forach, „premium feel”. Dla mnie zwykłe szpanerstwo , ale nazewnictwo umowne, granica zatarta. Lepszy aparat stawiałby go z pewnością na wyższej półce. Ale wybór Xiaomi to przymusowa zgoda na pewne kompromisy. Albo dwie karty SIM, albo jedna SIM i jedna karta pamięci. Albo flagowiec z 5 calami, albo budżetowiec z 5,5 calami. Nie ma idealnego dla mnie telefonu Xiaomi, ale Mi4s z pewnością był najbliżej moim oczekiwaniom. No poza tym aparatem, ale o nim nikt w żadnej recenzji nie wspominał. Ogólnie warto dołożyć kilkanaście dolarów więcej, zwłaszcza, jeśli ktoś się zastanawia nad Mi4c.
Zalety:
- Czas pracy baterii
- Wygląd <3
- MIUI
- Jakość rozmów
- Duża pamięć
- Przyzwoity ekran
Wady:
- Aparat!
- Plecki ze szkła
- Brak NFC