Jak (nie) kupować Mi 11 Ultra, czyli podróbki wciąż w modzie

Kacper Skrzypek
5 komentarzy

Czego by o nas nie mówić, lubimy – jako naród – polować na różnorakie okazje cenowe, także w sferze szeroko pojętej elektroniki. To głównie z tego powodu dużą popularnością cieszą się znane portale e-commerce, takie jak Allegro, AliExpress czy Wish. Warto jednak takie przeceny weryfikować, albowiem może się zdarzyć, że zamiast naszego upragnionego telefonu dostaniemy zwyczajny bubel.

YouTuber specjalizujący się w odnajdywaniu podróbek znanych telefonów, SMOOREZ, opublikował 3 dni temu film, w którym dokładnie opisuje działanie podróbki najnowszego flagowca od Xiaomi, czyli Mi 11 Ultra, którą zakupił za ok. 225 dolarów australijskich (~650 złotych) na portalu Wish. Można go obejrzeć poniżej – ja przejdę natomiast do tych rzeczy, które już na pierwszy rzut oka powinny spowodować zapalenie się “czerwonego światełka” przy podejmowaniu decyzji o zakupie takiego urządzenia.

Opis aukcji

Bardziej świadomy odbiorca powinien od razu zauważyć, że na zdjęciu prezentującym rzekomego Mi 11 Ultra nie zgadzają się co najmniej 4 rzeczy:

  • wcięcie w ekranie, które w oryginalnym modelu znajduje się po lewej stronie urządzenia, nie na środku,
  • rozdzielczość aparatów (Mi 11 Ultra nie ma matryc 64 i 32 Mpx, tylko 50/48/48 Mpx),
  • przekątna ekranu (7 cali vs 6,81 cala),
  • podejrzane określenie ilości rdzeni procesora: “Deca Core” (gdzie nawet flagowe procesory Snapdragon, mają co najwyżej 8 rdzeni).

Osoby obeznane z nakładką MIUI stwierdzą również, że ekran blokady pokazany na ujęciu zupełnie nie pasuje do tego, co w telefonach Xiaomi zazwyczaj uświadczymy (zupełnie inna czcionka, tapeta, wskaźniki sieci po niewłaściwej stronie). Już samo zdjęcie powinno być wystarczającym argumentem, aby taki telefon skreślić z naszej “listy życzeń”. Zdarzają się jednak osoby, które takie podróbki kupują, czego przykładem jest komentarz w naszym języku.

Dalej jest jeszcze ciekawiej. Według opisu tym “dziesięciordzeniowym” procesorem jest Mediatek MT6893 (czyli, obiektywnie twierdząc, całkiem niezły Dimensity 1200, którego możemy spotkać np. w Redmi K40 Gaming; jest to jednak jednostka ośmiordzeniowa), zaś telefon ma baterię 7000 mAh. Całkiem spore ulepszenie w stosunku do “zwykłego” modelu Ultra, który – przypomnę – ma “jedynie” 5000 mAh.

Pudełko, wygląd

Jeśli jednak te oczywiste błędy nie odstraszyły potencjalnych chętnych, to raczej powinni oni zauważyć, że coś jest nie tak, po pudełku. Zamiast nazwy telefonu i informacji o głośnikach Harman Kardon widzimy po prostu białe pudełko z logiem Androida i napisem “Smartphone”. Nic więcej. Dużo podejrzeń powinna wzbudzić też ładowarka, która dostarcza zasilanie 5V~2A, czyli 10-watowe. Oryginalne urządzenie wspiera zdecydowanie większą moc ładowania.

Przejdźmy jednak do “dania głównego”, czyli samej podróbki. Tu uwagę zwraca przynajmniej kilka rzeczy:

  • płaski ekran (w Mi 11 Ultra powinien być zakrzywiony),
  • tylna wyspa na aparaty, która nawet nie próbuje udawać, że jest autentyczna (realnie jest tylko jeden moduł, a wyświetlacz po prawej stronie to po prostu naklejka),
  • logo przy uruchomieniu telefonu, witające nas radosnym napisem “WELCOME” (zazwyczaj byłoby to logo Xiaomi).

Interfejs

Po podróbce Xiaomi można byłoby oczekiwać, że chociaż interfejs telefonu będzie podobny do tego, co oferuje MIUI. Oczywiście tak nie jest – jedyne realne podobieństwo do znanej nam nakładki to ikony systemowych aplikacji, przekopiowane w zasadzie jeden do jednego. Inne rzeczy to już czysta fantazja twórców. Ekran blokady czy panel szybkich ustawień przypominają rozwiązania ze starych wersji nakładek od Huawei czy Samsunga, zaś wygląd aplikacji Ustawienia to właściwie generyczny wygląd Androida Marshmallow. Aparat wygląda tak źle, że nawet nie potrafię go do niczego porównać, zaś czytnik linii papilarnych można odblokować nawet kciukiem.

Warte odnotowania jest to, iż telefon nie radzi sobie z płynnym odtwarzaniem filmu w rozdzielczości 720p (60 kl./s), a głośniki w najlepszym wypadku można zaliczyć do kategorii “złe”. Oczywiście urządzenie udaje, iż ma dostęp do sieci 5G, lecz ręczne wyszukiwanie sieci błyskawicznie zdradza, że osiągalne dla niego jest jedynie 3G.

Otwarcie telefonu

Jako że obudowa tejże podróbki jest plastikowa, jej wyważenie nie stanowi większych trudności. Wyraźnie widoczne są wielkie, puste przestrzenie w środku obudowy, zaś przy użyciu nieco większej siły autorowi filmu udało się zdjąć “wyspę” z aparatami, bez konieczności jej rozkręcania (ogólnie na całej obudowie nie ma śrubek).

Autor udostępnił także pliki systemu znajdującego się na podróbce. Z nich można się dowiedzieć, że realnie bateria nie ma pojemności 7000 mAh, tylko 3200 mAh. Manipulacji w systemie jest oczywiście więcej – według pliku build.prop wersja Androida to oczywiście Android 11, lecz poziom API Androida z tego samego pliku ewidentnie wskazuje, że jest to Android 6. Oczywiście nie mamy też do czynienia z procesorem z serii Dimensity – pliki systemu jasno wskazują, że na pokładzie znajduje się Mediatek MT6580, którego można znaleźć w wielu tanich telefonach.

Czego uczy nas ta historia? Trzeba patrzeć na to, co się kupuje, uważnie czytać opisy, analizować zdjęcia. Nie wszystko, co wydaje się być świetną okazją na zaoszczędzenie pieniędzy, rzeczywiście nią jest. Szczególnie jeśli telefon wart 6 tysięcy złotych sprzedawany jest za dziesięciokrotnie mniejszą kwotę na dość szemranej aukcji.

Za inspirację serdecznie dziękuję osobom z grupy “Telefoniarze bardziej i mniej znani” na Facebooku i Telegramie.

Kup flagowca Xiaomi

z zainstalowanym naszym softem!

Przeczytaj najpopularniejsze:

Subskrybuj
Powiadom o
guest

5 komentarzy
Najnowsze
Najstarsze Naj. głosów
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie

Copyright @2022 – Wszelkie prawa zastrzeżone. Hosting: Hetzner