Aktualizacja 15.01.2020, godz. 11:55: Otrzymaliśmy oświadczenie polskiego oddziału Xiaomi, które cytujemy poniżej.
“Firma przestrzega prawa i działa zgodnie z odpowiednimi regulacjami jurysdykcji w krajach, w których prowadzi swoją działalność. Dostarcza produkty i usługi do użytku cywilnego i komercyjnego. Firma potwierdza, że nie jest własnością, nie jest kontrolowana ani nie jest powiązana z chińskim wojskiem i nie jest „komunistyczną chińską firmą wojskową” jak to definiuje NDAA. Firma podejmie odpowiednie działania w celu ochrony interesów Spółki oraz jej akcjonariuszy.
Firma analizuje potencjalne konsekwencje tego wydarzenia, aby uzyskać pełniejsze zrozumienie ich wpływu na Grupę. Jeśli będzie to stosowne, firma wyda dalsze oświadczenia.”
Wczoraj wieczorem, z prędkością błyskawicy, świat obiegła informacja o tym, że administracja wciąż jeszcze urzędującego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Donalda Trumpa, dodała kilka chińskich firm do “czarnej listy” firm, w które nie mogą inwestować – na przykład poprzez kupno akcji – amerykańskie firmy, ze względu na ich “powiązania z chińską armią”. Na nowej liście znalazło się między innymi Xiaomi. Nie oznacza to, przynajmniej na razie, że amerykańskie firmy w ogóle nie mogą z tą marką współpracować.
Trzeba bowiem odnotować, że na ten moment Xiaomi znalazło się “jedynie” na czarnej liście firm publikowanej przez Departament Obrony USA. To lista firm, traktowanych jak “firmy zbrojeniowe”. Będzie ona obowiązywać, według doniesień Reutersa, od 11 listopada tego roku. Znacznie groźniejsza dla przyszłości marki mogłaby się okazać “czarna lista” Departamentu Handlu. Dopiero bowiem wpis na tejże liście spowodowałby, że chińska marka, podobnie jak Huawei rok temu, zostałaby odcięta zarówno od procesorów Qualcomma, jak i usług Google, co rodziłoby pewne komplikacje na rynkach innych niż chiński (Google nie może działać w Chinach).
Czy taka decyzja zostanie przez władze amerykańskie podjęta, trudno powiedzieć. Wchodzimy tu bowiem w obszar globalnej polityki i wojny handlowej między Stanami Zjednoczonymi a Chinami prowadzonej przez kończącego swą kadencję prezydencką za kilka dni Donalda Trumpa. Nie wiadomo, jakie decyzje w tej kwestii zostaną podjęte przez jego następcę, Johna Bidena.
Xiaomi konsekwentnie zaprzecza, jakoby miało jakiekolwiek powiązania z chińską armią i w swoim oświadczeniu przesłanym amerykańskim redakcjom, między innymi Android Authority, zapowiada podjęcie stosownych kroków w celu ochrony swoich interesów.
źródła: XDA, BBC, Reuters, Android Authority