Redmi, marka kojarzona głównie z telefonami, powerbankami, a teraz także słuchawkami TWS. Czy kolejny taki produkt jest potrzebny? Otóż producent twierdzi, że tak, a co więcej, uważa je za produkt skierowany do mas – z powodu, między innymi, swojej uniwersalności w zastosowaniu. Nie jest to pierwszy zestaw douszny od tego producenta. Redmi poprawiło drobne niedociągnięcia krytykowane w poprzedniej wersji – bez S. Miało pozostać tanio – jest. Miało być jeszcze lepiej – tego mam nadzieję dowiecie się z recenzji.
Słuchawki dotarły do mnie w prostym opakowaniu, z równie prostą zawartością. Znajdziemy tu:
- zestaw gumek (4 + 2 już nałożone na słuchawki),
- etui (powerbank) wraz ze słuchawkami,
- instrukcja obsługi (chińska w moim przypadku).
Etui ładujemy kablem microUSB, natomiast domyślnie producent takiego kabelka nie dołącza, co w dobie powszechnego już standardu USB-C może rodzić problemy. Dlatego warto zwrócić na to uwagę przy zakupie i ewentualnie wybrać zestaw z kabelkiem. Szczęśliwie dla mnie, mam Redmi 7A, właśnie z takim złączem. Przejdźmy do specyfikacji:
- Kolor: czarny (tylko i wyłącznie),
- Waga: 4 gramy na słuchawkę, czyli zestaw waży 8 gram, a całość z powerbankiem 35 gramów,
- Połączenie: Bluetooth 5.0,
- Pojemność baterii: 25 mAh w słuchawce oraz 350 mAh w etui,
- Czas ładowania: około 2 godzin,
- Czas korzystania: około 4 godzin,
- Czas czuwania (w etui): do 12 godzin,
- Korektor/procesor dźwięku: DSP/AAC/SBC,
- Protokoły połączenia: HFP/HSP/A2DP/AVRCP,
- Wodoodporność: IPX4 (zachlapania),
- Kontrola muzyki: 1x play/pauza,
- Kontrola połączeń: Tak,
- Kontrola głośności: Brak,
- Asystent głosowy: Google,
- Aktywna redukcja hałasu ANC: Brak,
- Elektroniczna redukcja hałasu ENC: Tak,
- Tryb gry: Tak (służy zmniejszeniu opóźnień).
Gdy słuchawki dotarły, ich poziom naładowania wynosił 70%, a ogniwo powerbanka było puste. Etui ładujące oferowane przez Redmi nie daje żadnej możliwości sprawdzenia poziomu naładowania, jedyne co tu znajdziemy to czerwona dioda ładowania, która gaśnie po pełnym uzupełnieniu baterii, co zajmuje prawie 2h.
Czas pracy nie zaskoczył, bo udało mi się przekroczyć tylko o minutę czas sugerowany przez producenta (4 godziny). Niemniej jednak używałem słuchawek w „Trybie Gry”, który ma na celu zniwelować opóźnienia, co ma znaleźć zastosowanie podczas odtwarzania filmów oraz grania. I faktycznie, filmiki na YouTube czy Neftlix ogląda się bez żadnego dyskomfortu, ruch ust aktorów pokrywa się z aktualnie słyszanym dźwiękiem. Identycznie sceny akcji – wybuch na ekranie to także wybuch w uszach. W zwykłym trybie jest nieco gorzej, więc sugerowałbym go tylko do muzyki.
Tryb Gry wyłącza się po każdorazowym schowaniu słuchawek do etui, czyli w momencie rozpoczęcia ładowania.
W praktyce o konieczności naładowania słuchawek przypominają one dźwiękiem do ucha. Nie jest to jednoznaczny sygnał, bowiem ton tego typu, w różnym natężeniu, informuje o wielu wydarzeniach takich jak sparowanie zestawu lub też uruchomienie Trybu Gry. Tu jednak, tuż po notyfikacji nastąpiły przerwy w dźwięku, co było już wyraźnym znakiem, że czas je naładować. Cały proces ładowania trwał około 90 minut (120 minut wspomniane w specyfikacji odnosi się do powerbanka, które faktycznie się potwierdza). Zakończenie ładowania jest sygnalizowane gaśnięciem diody na poszczególnych słuchawkach, identycznie jak podczas ładowania „etui”: dioda gaśnie = jestem naładowana. I nie można niestety sprawdzić stanu naładowania pojedynczej słuchawki. Pokazywany jest poziom tej, która ma mniej (poza sytuacją, w której korzystamy tylko z jednej słuchawki), natomiast w odróżnieniu do pierwszej wersji AirDotsów, można ich używać pojedynczo. W poprzedniej wersji, po schowaniu jednej do etui, obie przestawały grać. Tu można już śmiało zostać z jedną, kiedy druga się ładuje.

Będąc przy porównaniu tych wersji warto wspomnieć, że wariant z S ma BT 5.0 i inny mechanizm łączenia z urządzeniem źródłowym. Teraz każda słuchawka łączy się osobno, podczas gdy w poprzedniej wersji słuchawka prawa łączyła się z urządzeniem, a lewa dołączała do prawej. Co więcej, słuchawki potrafiły gubić się nawzajem. W wersji S, podczas tygodniowych testów, nie zdarzyło mi się to ani razu. I oczywiście po raz kolejny muszę wspomnieć Tryb Gry – to bardzo duże udogodnienie względem poprzedników.

Przyznam, że są to moje pierwsze słuchawki TWS, więc nie mam dużego porównania. Od jakiegoś jednak czasu chciałem uwolnić się od kabli i szukałem czegoś w cenie nie z kosmosu, a dodatkowo sprzętu gwarantującego mobilność i wygodę. Automatyzacja działa tu wybornie: wyciągasz słuchawki, a one już są gotowe do sparowania, więc bierzesz telefon, wykrywasz i łączysz. Od tego momentu nie musisz się niczym przejmować, oczywiście poza ładowaniem. Kiedy słuchawki trafiają do etui, są automatycznie rozłączane, a po wyjęciu łączą się z ostatnim sparowanym urządzeniem. Nie trzeba nic klikać, czy zatwierdzać. Natomiast jeżeli chcemy sparować je z nowym urządzeniem, wystarczy przytrzymać przyciski na obu słuchawkach do momentu pojawienia się migającej białej diody. Będąc przy klikaniu – „pchełki” oferują znikomą obsługę multimediów, bowiem jedno kliknięcie pauzuje/startuje utwór/wideo i… to na tyle. 2 kliknięcia uruchamiają Asystenta Google, co przerywa odtwarzanie muzyki. Finalnie, 3 kliknięcia włączają wspomniany wcześniej Tryb Gry. Obsługi innych gestów niestety nie uświadczymy. Tu muszę dodać, że przyciski wydają się pozornie luźne jednak wciskanie ich jest mocno wyczuwalne po włożeniu do ucha. Lepiej jest mieć ulubioną playlistę, ponieważ częste przełączanie może powodować dyskomfort, ale to minus i zarazem plus. Przyciski nie wciskają się same, kiedy np. opieramy głowę o poduszkę.

Wracając do jakości dźwięku, słuchawki łączyłem z telefonem Mi9 SE oraz zegarkiem Stratos 3. Z telefonem słuchawki łączyły się wykorzystując kodek SBC. I szczerze mówiąc biorąc pod uwagę cenę słuchawek, było lepiej niż oczekiwałem. Było czysto, nie do końca z dobrą sceną, natomiast przy dodaniu do tego jakiegoś equalizera, jakość dźwięku naprawdę satysfakcjonuje. Do dokładnych testów equalizer został wyłączony.
Takie były pierwsze wrażenia. Przez następne dni korzystałem tylko z muzyki w formacie .flac oraz strumieniowanej z YouTube i Spotify. Opinia pozostała taka sama, w tej cenie gra to po prostu dobrze.

Co do komfortu użytkowania, to słuchawki pasują idealnie do ucha i nie wypadły mi ani razu czy to podczas spaceru, biegania, jazdy na rowerze, ćwiczeń ze skakanką, czy też sportów plażowych. Nawet kiedy machałem celowo głową, one ciągle zostawały na swoim miejscu. Super.
Wracając do chwalonej przeze mnie wcześniej automatyzacji, niestety ma ona swoje minusy. W czasie testowania kilkukrotnie zetknąłem się z sytuacją, kiedy ładujące się słuchawki wyczerpały powerbank i w tym samym momencie połączyły się z telefonem, powodując jego przełączenie w tryb rozmowy na słuchawkach. Głowiłem się, dlaczego nikogo nie słyszę podczas rozmów, bo przecież ikonkę w górnej belce łatwo można przeoczyć, kiedy sięga się po telefon tylko w celu wykonania/odebrania połączenia.
Podsumowując… W tej cenie jest to ciekawy sprzęt i na pewno wart uwagi. Osobiście już nie chcę wracać do kabli i testowany model zostanie moimi głównymi słuchawkami na co dzień. Dodam, że ostatnio w moje ręce wpadły JBL Reflect Contour 2, warte 299 zł, i – co ciekawe – JBL grały o wiele gorzej. Nie było w nich praktycznie mowy o przyjemnym basie czy głębi, wszystko było strasznie płaskie, jeżeli chciało się mieć chociażby neutralne doznania ze słuchania JBL trzeba było je wciskać głęboko w uszy i ciągle trzymać. Nawet przy takich zabiegach daleko im było do Redmi AirDots S – tym bardziej, biorąc pod uwagę ceny obu zestawów.
Nie mówiłem jeszcze o jakości rozmów, bo chyba nie ma o czym. Funkcja jest i tyle. Działa prawidłowo. Rozmówca jest słyszalny wyraźnie, podobnie ja dla rozmówcy. Może jakość dźwięku odbiega od jakości dźwięku głośnika rozmów telefonu, jednak jest ona zadowalająca.
Redmi AirDots S (TWSEJ05LS)
+ dokładny i szybki moduł GPS,
+ solidna koperta oraz pasek,
+ rozpoznawanie fazy snu REM,
+ wykrywanie drzemki w trakcie dnia,
+ czas pracy na baterii,
+ magnetyczna ładowarka,
+ inteligentny tryb Nie przeszkadzać (DND),
– brak statystyk dostępnych z poziomu zegarka,
– nie jest to wizualnie uniwersalny zegarek (do garnituru moim zdaniem nie pasuje),
– brak możliwości łączenia zegarka z innymi akcesoriami Smart BT (słuchawki lub pas HR),
Jeżeli jesteście zainteresowani takim gadżetem, to możecie go znaleźć klikając w poniższy baner: