Trwająca od przeszło dwóch tygodni wojna za naszą wschodnią granicą, związane z nią sankcje, spadek kursu rubla do dolara i naciski opinii międzynarodowej sprawiły, że wiele zachodnich firm, takich jak Apple czy Microsoft, wycofało się z Rosji. Sytuację z niepokojem obserwują również chińscy gracze, choć swoich działań nie dokumentują tak otwarcie. Financial Times doniosło o tym, iż od początku wojny dostawy smartfonów na rynek rosyjski trzech dużych chińskich graczy, Xiaomi, Oppo i Huawei, zmniejszyły się o ponad połowę.
Oficjalnego stanowiska Xiaomi w tej sprawie gazeta nie uzyskała. Według jednego z rozmówców gazety publiczne ogłoszenie zawieszenia sprzedaży chińskich smartfonów w Rosji, tak jak to zrobiły firmy zachodnie, jest “wrażliwe politycznie”. Lepiej podejmować działania “po cichu” i obserwować, co dzieje się dalej. To właśnie mają robić chińskie marki operujące w Rosji.
Mają zresztą w tym swój powód: ze względu na spadek kursu rubla do dolara o ponad jedną trzecią po prostu ponoszą straty. Mogą one oczywiście podnieść ceny swoich smartfonów, jednakże powstaje proste pytanie: kto w obecnej sytuacji gospodarczej Rosji za te telefony zapłaci? Między innymi ze względu na ryzyko związane z niestabilnym kursem rosyjskiej waluty wielu dystrybutorów marki w tym kraju po prostu przestało składać zamówienia na nowe produkty, próbując przeczekać sytuację.
Oficjalnie Chiny ani chińskie firmy nie potępiły inwazji Rosji na Ukrainę. Pojawiły się też pogłoski, jakoby Huawei miało szkolić rosyjskie zespoły IT w zakresie walki ze włamywaczami do rosyjskich sieci informatycznych, choć sama firma temu zaprzecza. Ze współpracy z marką zrezygnował np. piłkarz Bayernu Monachium, Robert Lewandowski.
źródło: Financial Times